Forum Hogwartu
Forum Hogwartu
Forum Forum Hogwartu Strona Główna
->
Opowiadania
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Wybierz forum
Szkoła
----------------
Lekcje
Pytania do grona pedagogicznego
Zastrzeżenia i skargi
Propozycje
Dla czarodziei spoza szkoły
Różne
Sprawozdania Inkwizytora
Twórczość
----------------
Opowiadania
Poezja
Harry Potter
----------------
Książki
Aktorzy
Postacie
J. K. Rowling
Miejsca w HP
Inne
----------------
Muzyka
Książki
Gry
Filmy
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Liriel Baerne
Wysłany: Pią 20:47, 07 Paź 2005
Temat postu:
FleurEqasnt napisał:
Powiedzmy że spróbuje:) Tylko to nie jest OPIS ale opowiadanie gdzie dialogi są potrzebne:)
no ale opowiadanie nie polega tylko na dialogach... trzeba nieco opisać, żeby czytający mógł lepiej zrozumieć otoczenie itp. w którym znajdują się bohaterowie
FleurEqasnt
Wysłany: Czw 15:45, 06 Paź 2005
Temat postu:
Powiedzmy że spróbuje:) Tylko to nie jest OPIS ale opowiadanie gdzie dialogi są potrzebne:)
Liriel Baerne
Wysłany: Śro 15:18, 05 Paź 2005
Temat postu:
kolejny rozdział też fajny, tylko, ze moze w przyszłości pisała więcej opisów a mniej dialogów...?
FleurEqasnt
Wysłany: Śro 15:16, 05 Paź 2005
Temat postu: Następne rozdziały
Rozdział 4 Obiadek u państwa Malfoy
Schodząc po schodach Fleur potknęła się na czwartym schodku.
- Dziecko - krzyknęła matka - Chcesz się zabić?!
- Nic ci nie jest? - spytał przerażony ojciec pomagając jej wstać - Myślałem, że sobie coś złamałaś.
- Nie nic mi nie jest - odpowiedziała cała czerwona dziewczyna - Amy nie idzie?
- Nie - odpowiedziała sucho i chłodno matka - woli chodzić po miasteczku z tą nową… no jak jej tam.. No ta, co się przeprowadziła w tym roku do sąsiedztwa…
- Violetta - powiedziała znudzona Fleur - Mówiła mi coś o tej dziewczynie. Jest bratanicą takiej tam Umbrigd czy coś…
- Hmm - powiedział ojciec - Może byście były łaskawe i ruszylibyśmy w stronę domu Malfoy’ów. Zaprosili nas na obiad.
- A tak Korneliuszu - powiedziała matka poprawiając włosy w lusterku - Już idziemy. Fleur kochanie zamknij okno.
*
Gdy doszli do końca ulicy skręcili w róg i znaleźli się przed wielką willą pełną mrocznego stylu. Szyby w oknach były pokryte witrażami z wzorami węży. Klamki i nasady okien też były pokryte figurami węży. Fleur bardzo spodobał się ten dom. Weszli na werandę a ojciec zapukał do drzwi. Otworzyła matka Dracona.
- O witajcie - zawołała pani Narcyza - Wchodźcie szybko, bo zaraz skrzatek podaje obiad.
- Dzień dobry Narcyzo - odpowiedział ojciec całując gospodyni w rękę
- Witaj Narcyzo - powiedziała matka Fleur - Jak my się dawno nie widziałyśmy. Od czasu w Hogwarcie.
Fleur weszła ostatnia i ostatnia przywitała się z matką Malfoy’a.
- Dzień dobry pani
- Cześć Fleur - powiedziała posyłając jej uśmiech - Draco powiedział, że zjadłby z tobą obiad za domem. Jeśli pójdziesz na prosto i później skręcisz za obrazem jednorożca trafisz na oszklone drzwi z witrażem. Pchnij je lekko a znajdziesz się z tyłu domu.
Dziewczyna w odpowiedzi pokiwała głową. Przechodząc przez salon i jadalnię zastanawiała się, po co ma tam iść i czemu nie zjedzą tutaj. Zauważając obraz skręciła i pchnęła witraż. Ku jej zaskoczeniu drzwi osunęły się w bok z sykiem węża.
Weszła w nie. Po drugiej stronie zauważyła Draco siedzącego na ławce przed stolikiem i czytającego „proroka Codziennego”.
- Cześć - rzuciła siadając naprzeciwko niego - Czytałeś już artykuł o Potterku?!
- O cześc - odpowiedział zmieszany rzucając gazetę na parapet okna - Pewnie dwa razy, a ojciec zrywał boki wyobrażając sobie Pottera w roli, aurora…
- Tak to prawda - powiedziała ze złośliwym uśmieszkiem - Mi się nie chciało czytać całego artykułu… Szkoda mi czasu…
- No wiem, - po czym oparł ręce na stoliku - Gdzie ten stworek?! Ja już siedzę głodny od godziny. Podobno ma coś dobrego przygotować.
- Wiesz masz bardzo ładny dom - rzuciła a raczej się jej wymknęło
- No nie. Nie żartuj - powiedział śmiejąc się - W tym domu mieszkał ojciec mojego ojca. Później po jego śmierci my się tu wprowadziliśmy.
- Wiesz interesuje mnie, co mój ojciec tyle dyskutuje z twoim.. Może coś knują znów. Bo słyszałam, że Voldemort wrócił.
Draco zrobił się jeszcze bladszy, ale po chwili się uśmiechnął.
- Ciebie też to interesuje?! - Zapytał, po czym dodał - Wiesz, że Weasley’owie wymyślili coś jak Uszy Dalekiego Zasięgu?!
- No wiem. Moja siostra była cztery dni temu u nich i sobie kupiła dwie pary.
- No to mnie słuchaj. Dostałem je od mojego kolegi Crabbe jeszcze w Hogwarcie. - Po czym zniżył głos do szeptu, - Więc przedwczoraj twój ojciec był z moim tutaj i rozmawiali o powrocie Czarnego Pana. No, więc popatrz w górę.
Fleur podniosła głowę
- Widzisz to okno nad dachem werandy - spytał a dziewczyna pokiwała głową znacząco - NO to mój pokój. I oni sobie tak gadali o proroku śmiejąc się a potem zaczęli gadać szeptem. No to ja ciekawski biorę uszy i spuszczam i co słyszę. Tylko nikomu nie mów. Ojciec namawia twojego by był smierciożercą.
Fleur zbladła. W jej głowie zaczęło się kręcić. Jej ojciec smierciożercą. Przecież zawsze działał sam…
- No i co zgodził się?! - Spytała oszołomiona dziewczyna
- A jak myślisz - powiedział kusząco -Powiedział, że się zastanowi. Wiesz mi mój ojciec jest sługą czarnego pana. I nie jest zdrajcą. Wiesz, co jeszcze usłyszałem, że próbują nawrócić, Snape. Twojego przyszłego wychowawcę.
- Spoko - powiedziała nie ukrywając ironii.
W tej chwili wszedł stworek niosąc wielką tacę.
- Cześć stworku - powiedział Draco, po czym zwrócił się do Fleur - Nasz stworek to wybryk natury. Czyta proroka codziennego.
Po czym wskazał na stworka biorącego gazetę. Ten tylko obrzucił ich oburzonym spojrzeniem i wyszedł. Draco podniósł przykrywkę. TO, co zobaczyła o mało jej nie przeraziło. Na tacy leżał wielki indyk smakowicie przyprawiony, obok leżały widelce, talerze, sok z czarnej jagody i puste szklanki z głową węża przy uchwycie.
- No to smacznego - powiedziała nadal zszokowana biorąc widelec
- Nawzajem - odpowiedział uśmiechając się, Draco - Ciekawe, po co nam cały indyk… Ciekawe, co starym dał…
- O już to widzę - zaczęła Fleur - Oni mają bizona na talerzu…
I wybuchnęli śmiechem. Podczas obiadu Fleur zaobserwowała ukradkiem, że Draco śledzi ją wzrokiem z każdym jej ruchem. Dziewczyna nawet kilka razy zarumieniła się z tego powodu. Jednak po skończeniu posiłku. Gdy odłożyła talerz popatrzyła na Draco. Ich spojrzenia się spotkały i trwały tak kilka sekund jednak ona pierwsza opuściła wzrok.
- Chodź cos ci pokażę - zaproponował chłopiec - No chodź. Nie pożałujesz…
- No czekaj no - powiedziała uśmiechając się.
Rozdział 5
Za zdziwieniem Fleur Draco wziął ją za rękę i poprowadził do wielkiego drzewa. Poszli za jego tył. Draco puścił rękę dziewczyny i machnął różdżką.
-
Allacruss
W drzewie zrobiła się dziura wielkości drzwi.
- Wejdź i wchodź po drabinie - powiedział do dziewczyny - no szybko zanim zobaczy ten głupek z sąsiedztwa.
Fleur posłuchała jego rady. Weszła do środka. To, co zobaczyło znów ją zdziwiło. W środku było w korze umieszczone kilka palących świec. Zauważyła drabinę, po czym ruszyła wspinając się w górę. Z dołu usłyszała jak Draco wypowiada zaklęcie i kora drzewa się zrosła. Gdy była już na górze pchnęła dzwignię obok drabiny i kora w drzewie się otworzyła. Wyszła ostrożnie. Znalazła się w pokoiku, w którym panował pół mrok. Tak jak u niej był oświecony świecami. Pod oknem z witrażem była sofa.
- Wow - powiedziała podniecona - Draco, po co mnie tu przyprowadziłeś?
- A żeby nie było nudno - odpowiedział chłopak zamykając klapę - Ojcowie zagadają się znów, matki będą plotkować a my byśmy się tylko nudzili a ty jest lepiej no nie?
- No rzeczywiście - odpowiedziała przyglądając się dokładnie witrażowi. - To jest domek na drzewie?!
- No cos w tym stylu, ale nie widać go, bo jest on pod potężnymi liśćmi i konarami. - Odpowiedział wyciągając różdżkę - Dziadek zbudował go dla ojca a ten mi go pokazał rok temu, bo zapomniał, że w ogóle istniał…
Draconowi wypadła różdżka z rąk. Oboje padli na ziemię by ją podnieść. Gdy odchylili głowy ich spojrzenia znów się spotkały. Coś spowodowało, że obie głowy ruszyły zbliżając się do siebie. Po chwili złączyły usta w pocałunku. Fleur cały świat zawirował przed oczami. Nie wiedziała, co się dzieje. Po chwili usta się rozłączyły. Ani ona ani on o tym nie wspominali. Podniosła różdżkę i bez słowa podała ją Malfoy’owi.
-, Co się ze mną dzieje?! - Myślała - Jak ja mogłam coś takiego zrobić?!
- Dzięki - powiedział Draco biorąc różdżkę - Pogramy w szachy?!
- Dobra - odpowiedziała bez zastanowienia
Jednak wciąż te same myśli dręczyły ją przez cały dzień. „Jak ja mogłam cos takiego zrobić…” lub „Dlaczemu to się zdarzyło znam go tylko dwa dni a już z nim kręcę…”
Jednak, gdy zaczęli grę wszystkie dręczenia przeszły. Po dwóch godzinach gry okazało się, że Fleur przegrywa. Nie dość, że miała, co chwilę opluwaną twarz przez utracone pionki to jeszcze przegrywała. Wybawił ją wołający głos matki.
- Fleur chodź szybko, zaraz idziemy.
- Zostajesz tutaj czy idziesz?! - Zapytała, gdy podnosiła dzwignię
- Idę, co tu będę sam robił poczekaj na mnie na dole - mówiąc zgarnął wszystkie pionki do worka i włożył do kuferka.
-, Więc czekam na dole - rzuciła i zeszła po drabinie na dół.
Za kilka sekund pojawił się Malfoy.
- I jak podobał się mój domek!? - Zapytał szczerząc zęby
- Fajny - powiedziała, lecz zaraz dodała - a najlepszą atrakcją był pocałunek.
Po czym ruszyła w stronę rodziców zastawiając oszołomionego Dracona.
- Cześć! - Pomachała do rodziców, - Co mieliście na obiad?!
- My… - zapytał ojciec Fleur wybuchając śmiechem razem z Lucjuszem - Dwa indyki i kurczaka oraz świnię w polewie myśliwskiej a wy?!
- No nie było az tak jak u was - powiedziała - nam to dali tylko indyka….
- Gdzie Draco - spytała jego matka
- W domu na drzewnie - odpowiedziała - Graliśmy w szachy.
- No no - powiedział pan Lucjusz - I kto wygrał?!
- Oczywiście… nie ja tylko pana syn
- No to dobrze zwijamy się Lucjuszu - zaczął ojciec pożegnalnie -Serdeczne dzięki za obiad, my się wam tez odwdzięczymy.
- Ależ nie ma sprawy - powiedziała pani Narcyza - U nas jesteście zawsze mile widziani.
- no o już pójdziemy do zobaczenia - powiedział Korneliusz
Fleur idąc za matką spojrzała za siebie patrząc na drzewo. Na trawniku zauważyła jedną parę Uszów Dalekiego Zasięgu.
- Ach ten Draco - pomyślała, po czym odwróciła głowę z powrotem i poszła za rodzicami prosto do domu.
Liriel Baerne
Wysłany: Sob 10:26, 01 Paź 2005
Temat postu:
super opowiadanie
Czytałam co prawda lepsze, al eto jest też niczego sobie
prof_Amelia_Rajd
Wysłany: Pią 19:49, 30 Wrz 2005
Temat postu:
Super
FleurEqasnt
Wysłany: Pią 17:15, 30 Wrz 2005
Temat postu: Fleur Knot - opowiadanie (baardzo ciekawe)
Hej nazywam się Fleur Eqasnt i chodzę do Hogwartu
www.hogwarttt.blog.pl
Pisałam fan-fiction o Fleur Knot. Jeżeli jesteście ciekawi jej przygód to poczytajcie:) Zapraszam Serdecznie
Rozdział I
W miejscowości Hogsmeade mieszkała piętnastoletnia dziewczyna o imieniu Fleur. Pochodziła ona z rodziny czarodziejów tzw. czystej krwi. Sama ona nie lubiła mieszanych czarodziejów. Wraz z rodziną tydzień temu przeniosła się tutaj z powodu awansu ojca Korneliusza. Fleur chodziła z jej siostrą Amy do Durmustangu jednak teraz, gdy pod nosem ma Hogwart rodzice postanowili ją tam wysłać. No może ojciec się nie chciał zgodzić, cały czas mówił o tym jak Dumbledor chce być nowym Ministrem i obawia się, że go będzie chciał usunąć. Co prawda Amy miała iść już po tych wakacjach do siódmej klasy i tak sporo narzekała „Ojcze chyba nie przerwę nauki Czarnej Magii” lub „To jest szkoła pełna szlam ja czarodziejka czystej krwi nie będę nawet śmiała tam położyć swej nogi”. Jednak to matka postawiła na tym, że dziewczynki pójdą razem do Hogwartu. Matka była główna przyczyną, ponieważ ona kiedyś tam chodziła do szkoły. Tak, więc został tylko tydzień wolnego czasu przed szkołą męki. Do domu zaczął przychodzić jakiś pan o nazwisku Malfoy. Miał on długie bardzo jasne włosy blond i bardzo bladą cerę. Fleur zauważyła, że na widok pana Lucjusza matka ma iskry w oczach.
- Pewnie coś kręcili w Hogwarcie- pomyślała na głos w pokoju swojej siostry - Nie sądzisz Amy?!
Dziewczyna popatrzyła na siostrę. Ta siedziała w oknie i patrzyła na ganek gdzie siedział pan Malfoy i ich ojciec.
-Amy?! - Spytała karcąco Fleur, - Co ty tam Tak patrzysz?!
- Co?! JA?! - Spytała niewinnie przychodząc do rzeczywistości - Nie nic tylko zdaje mi się, że tam siedzi jeszcze jego syn. Jakiś blondyn włosy zlizane do tyłu i jest bardzo podobny do ojca.
- No akurat zaraz uwierzę…., ale przypominam sobie jak mam mówiła że ma syna w moim wieku. - Powiedziała Fleur - Trzeba coś wymyślić, na zagajkę żeby go poznać…
-Wiem - powiedziała dumnie Amy - Idziemy, potrenować Quidditcha przed domem.
-Oki z miłą chęcią -odpowiedziała ze złośliwym uśmieszkiem jej siostra, - Która wali tłuczkiem?…
Za dziesięć minut były gotowe. Założyły szaty do Quidditcha i wyszły przed dom. Jak się okazało Amy nie kłamała. Na werandzie siedział jego syn.
- Dzień dobry panie Malfoy - powiedziałam podając m rękę - Zagrałby pan z nami?!
- Dzień dobry Fleur ja niestety nie zagram, ale Draco chętnie to zrobi. Prada synu?! Nie będziesz cały czas tu siedział.
Draco nie odpowiedział tylko wstał i ruszył w stronę Fleur. Ojcowie znów pogrążyli się w rozmowie.
- Cześć jestem Draco Malfoy - powiedział podając mi rękę chłopak
- Cześć. A ja jestem Fleur Knot - powiedziała odwdzięczając uścisk, po czym dodała - Miło mi cię poznać.
-, Do której klasy Hogwartu dojdziesz?! - Spytał Draco
- Do szóstej a ty, do której idziesz- spytała odpowiadając na pytanie Fleur.
- Też. Pewnie trafisz do Slytherinu tak jak ja wszyscy tacy trafiają tam - Zaczął paplać - U nas jest spoko wychowawca. Pozwala nam robić imprezy dwa razy na miesiąc. Jest bardzo fajnie zalewać z Pottera. Wiesz, kto to?!
- Ta wiem ten Potter mnie wkurza - zaczęła wściekle Fleur jednak zaraz usłyszała głos siostry
- Pospieszcie się flejtuchy ja chce dziś zagrać. Już około szesnastej…
I tak minął dzień. Draco stał na bramce, Fleur strzelała same gole a Amy Obrabiała. Mecz skończył się z wynikami 26-12 dla Fleur. Malfoy był pod wrażeniem. Ale Amy w nocy mówiła Fleur, że widziała jak Draco ciągle obserwuje jej siostrę. Patrzył ciągle. Fleur uznawała, że Draco to spoko gość. Jednak jutro to ona z rodziną miała odwiedzić państwa Malfoy. Zapowiadał się wspaniały dzień.
Rozdział 2 Iskierka Miłości
Fleur obudził krzyk matki.
- Fleur, Amy wstawać! Musimy zrobić porządki zanim pojedziecie do Hogwartu. Ojciec załatwia z Dumbledorem, aby nie dawać was do tiary, ale idzie mu bez skutku.
- Już idę mamo - powiedziała ziewając przeciągle Fleur
Wstała z łóżka i podeszła do okna. Odsłoniła zasłony. Dziś był piękny poranek. Promienie słońca wdzierały się tylko gdzie się dało. Fleur miała ochotę popływać w basenie za domem. Chciała zaprosić Draco, ale pomyślała, że nie warto, bo i tak dziś się do niego udaje. Ubrała się szybko w mugolskie krótkie spodnie, ale później je rozebrała i ubrała kostium kąpielowy. Założyła na to niebieską sukienkę w odcieni jej oczu. Miała włosy ciemne blond z jasnymi refleksami. Jej cera był koloru brzoskwini. Nie była w ogóle podobna do ojca. Korneliusz był niski i miał czarne włosy a Fleur była przeciętnego wzrostu. Zamknęła drzwi i zeszłą na dół. Amy już siedziała przy swojej porcji jajka na bekonie. Fleur nie miała ochoty na jajka, więc zrobiła sobie grzankę. W tej chwili do domu wszedł ojciec. Nic nie mówiąc usiadł do stołu i zabrał się za moją porcję jajka. Jednak to mama zaczęła swe wypytywani.
- I jak ci poszło kochanie?
- oj lepiej nie mówić. Mało tego, że Dumbledor się nie zgodził na przydzielenie bez tiary to jeszcze zostaliśmy wrogami. Wiesz Mirando wydaje mi się, że on chce mnie pozbawić stanowiska.
- Na pewno nie Korneliuszu- odpowiedziała ciepło i uspokajająco matka - Zobaczysz, że nikt cię z stamtąd nie wyleje, bo ty teraz jesteś ministrem i nikt inny. O której mamy być u Malfoy’ów?!
- Jak najwcześniej. Mamy do omówienia z Lucjuszem kilka ważnych spraw. Wy porozmawiacie sobie z jego żoną. - Powiedziawszy to wstał od stołu i ruszył na górę do siebie- Za dwie godzinki idziemy.
Po śniadaniu Fleur poszła nad basen. Zdjęła sukienkę i powoli zanurzała się w basenie.
- A co mi tam - powiedziała, gdy zamoczyła prawą nogę - raz kozie śmierć
Wyszła całkiem i cofnęła o kilka metrów. Pobiegła i skoczyła na trampolinę. Jej skok był udany. Zanurzyła się tak, że wszystkie kwiaty wokół basenu były podlane. Fleur zrobiła kilka rundek tam i z powrotem basenu, później, więc postanowiła odpocząć. Jednak zza krzaków usłyszała ruch liści. Podeszła i nie uwierzyła w to, co zobaczyła. Zza krzaków wyskoczył Draco Malfoy.
-, Co ty tutaj robisz?!- Spytała wystraszona Fleur - Myślałam, że my do was przychodzimy.
- Tak i tak ma być, ale postanowiłem do was sam wpaść tak na chwilkę. Wiesz kupiłaś już rzeczy do Hogwartu?
- Jeszcze nie. Ojciec nie ma czasu a matka nie lubi takich wychodów, więc chyba pójdę sama, bo Amy już była. - Odpowiedziała Fleur okręcając swe proste włosy na palcu
- To już sama nie musisz, bo ja tez nie zrobiłem, więc może wybrałabyś się dzisiaj ze mną?
- Bardzo chętnie. Poczekaj przebiorę się i wysuszę włosy. Usiądź tutaj - powiedziała wskazując wygodny fotel nad basenem. - Przyniosę ci coś zimnego do picia.
Draco posłuchał ją jednak Fleur czuła na szyi mrowienie a to oznaczało, że na nią patrzy. Poszła zabierając sukienkę. Po wysuszeniu włosów przyrządziła zimny napój z lodem i ruszyła z tacą w stronę jej kolegi.
- Możesz sobie wziąć - powiedziała kładąc tacę na stoliku po obu stronach foteli
-Dzięki - odpowiedział chłopak
Fleur zauważyła, że wciąż śledził jej ruchy. Było jej niezręcznie.
- A więc możesz mi coś powiedzieć o tym Hogwarcie?! - Spytała niepewnie
- Oki, ale to będzie długie opowiadanie - i zaczął opowiadać, co się działo od pierwszej klasy jego pobytu.
Opowiedział też o czarnym Panie i o wielu sytuacjach, w Hogwarcie. Fleur wiedziała, że ją i Dracona zaczyna wiązać jakaś więź, niewiedziała jeszcze, że to się przerodzi w miłość.
Rozdział 3 Prawie Zwykły Dzień
Po długim opowiadaniu Fleur usłyszała krzyk matki.
- Fleur, Amy, szybko się przebierzcie jedziemy do Malfoy’ów. Ojciec już z na was czeka.
- Dobra - odpowiedziała Fleur patrząc, na Dracona - Jedziesz z nami na miotłach?!
- Nie ojciec nie może wiedzieć, że tu byłem… - powiedział Draco rumieniąc się - wściekłby się, powiedziałby, że mógłbym teraz spędzać czas przy ważniejszych spawach… wiesz…ojciec chce mnie posłać na aururora. Teraz częściej mam bywać w Ministerstwie. Załatwił mi takie praktyki. A ile ty dostałaś sumów!?
- Wiesz aż tak źle nie było dziewiętnaście na dwadzieścia - odpowiedziała dziewczyna rumieniąc się - A ty?!
- Tak samo. - Zaczęli iść w stronę domu - A wiesz ojciec mówił, że Granger miała dwadzieścia a ten Potterek miał trzynaście, z kolei Weasley był mądrzejszy i miał szesnaście.
- Wiesz mówisz chyba już iść - powiedziała Fleur wskazując ojca siedzącego na ganku - Jak cię zobaczy o pewnie coś wspomni twojemu…, Ale nie martw się wpadniemy do ciebie.
- Oki no to cześć - powiedział Malfoy patrząc jej w oczy
Fleur coś przewróciło się w żołądku.
-, Jaki on śliczny - pomyślała
- Cześć! - Odpowiedziała i ruszyła do domu. Jednak w połowie się zatrzymała i odwróciła. Draco wciąż stał i patrzył jak ona szła do domu. Dziewczyna speszona szybko się odwróciła i pomaszerowała do domu.
- Cześć tato! - Powiedziała ojcu siedzącemu na werandzie, który przeglądał „Proroka Codziennego” - Jest coś nowego?!
- O cześć Fleur - powiedział uśmiechając się - Tak piszą coś znów o Gringocie. Piszą, że mam na niego chrapkę. Jak oni mogą? Przecież, po co mi głupie gobliny. Chamstwo czasem nie ma granic. Masz (rzuciła gazetę do córki), poczytaj sobie. Dowiesz się, co się dzieje na świecie…
- Dziękuję oddam ci ją jak przeczytam - powiedziała ruszając do swojego pokoju.
- Ale Fleur dokładnie za pół godziny idziemy - krzyknął za nią
- Dobrze przeczytam w tym czasie pół gazety
Jej dom miał dwa piętra. Był w czarodziejskiej dzielnicy dla bogatych czarodziejów. Dom projektował czarodziejski projektant z Paryża. Był zbudowany z dwóch małych wieżyczek, werandy i wielu innych dodatków. Pokój Fleur mieścił się w wieżyczce z widokiem na Miodowe Królestwo i widokiem na podwórko Malfoy’ów. Jej pokój był cały w mroku. Na szafkach i półkach paliły się świeczki i świece. Na suficie zawieszony był ogromny i antyczny kinkiet z czternastoma świecami. Fleur sama projektowała swój pokój. Łoże miała z kotarami. Tkaniny kotar były bardzo ciemnego fioletu w czarne róże. Szafy miała, co prawda antyczne sprowadzane ze Szwajcarii, ale były koloru ciemnego drewna dębu. Jej siostra, Amy miała zwykły pokój w stylu antycznym. Panował w nim mrok, ale nie było niczego nadzwyczajnego. Do sypialni rodziców dziewczynką nie można było wchodzić. Ich sypialnia znajdowała się w piwnicy. Fleur widziała remont. Ściany były wykute w kamieniach, i tak jak jej pokój cały w świecach.
Dziewczyna weszła do swojego pokoju. W klatce z jej sową nie było Mrużki. Zamykając drzwi rzuciła się na łóżko.
- Coś tu nie gra - pomyślała na głos - A no fakt zapomniałam zapalić świeczki…, Ale ze mnie tępiała..
- Lumos Licredos - powiedziała celując różdżką w środek pokoju.
W pokoju zrobił się pół mrok. Zaczęła czytać gazetę tak ją ustawiając, aby była pod świecami. Na okładce widniało zdjęcie gobliny a pod nim napis „Gobliny kontra wojna Ministrwi”.
- Głupoty - pomyślała na głos
Przewróciła kartkę i popatrzyła na spis treści.
- Jest - znów pomyślała i przeczytała urywek
Pan Potter na aurora
- O to może być ciekawe… - i zaczęła czytać.
W ostatnim z wywiadów syna pana Lucjusza Malfoy’a usłyszeliśmy, że Harry Potter ma zamiar zostać aurorem. Zwróciliśmy na to szczególną uwagę, ponieważ pan Potter z sumów uzyskał minimalną punktację, czyli 13 sumów. Jednak jak się dowiedzieliśmy swa dodatkowe sumy dostał za wyczarowanie cielesnego patronusa. Jak też się dowiedzieliśmy Porterowi w wytoczonym celu ma pomóc nauczycielka z Hogwartu Minera McGonagall. Wiemy też, że chłopiec lekko załamał się po śmierci swego ojca chrzestnego a jednocześnie mordercy. Niestety więcej rzeczy ujawniliśmy już dzień po zdarzeniu się tego incydentu…...(...)...
- Ach, co ja będę czytać o tym czubku?! - Powiedziała sama do siebie.
Do pokoju wszedł ich domowy skrzat o imieniu Troll.
- Proszę pani pan mówił, aby pani już schodziła, bo wybierają się już do rodziny Malfoy’ów
- Dobrze Troll zaraz schodzę
(Następna część niedługo) czyli obiadek u państwa Malfoy
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001-2003 phpBB Group
Theme created by
Vjacheslav Trushkin
Regulamin