FleurEqasnt |
|
|
|
Dołączył: 30 Wrz 2005 |
Posty: 15 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
|
|
Hej nazywam się Fleur Eqasnt i chodzę do Hogwartu [link widoczny dla zalogowanych] Pisałam fan-fiction o Fleur Knot. Jeżeli jesteście ciekawi jej przygód to poczytajcie:) Zapraszam Serdecznie
Rozdział I
W miejscowości Hogsmeade mieszkała piętnastoletnia dziewczyna o imieniu Fleur. Pochodziła ona z rodziny czarodziejów tzw. czystej krwi. Sama ona nie lubiła mieszanych czarodziejów. Wraz z rodziną tydzień temu przeniosła się tutaj z powodu awansu ojca Korneliusza. Fleur chodziła z jej siostrą Amy do Durmustangu jednak teraz, gdy pod nosem ma Hogwart rodzice postanowili ją tam wysłać. No może ojciec się nie chciał zgodzić, cały czas mówił o tym jak Dumbledor chce być nowym Ministrem i obawia się, że go będzie chciał usunąć. Co prawda Amy miała iść już po tych wakacjach do siódmej klasy i tak sporo narzekała „Ojcze chyba nie przerwę nauki Czarnej Magii” lub „To jest szkoła pełna szlam ja czarodziejka czystej krwi nie będę nawet śmiała tam położyć swej nogi”. Jednak to matka postawiła na tym, że dziewczynki pójdą razem do Hogwartu. Matka była główna przyczyną, ponieważ ona kiedyś tam chodziła do szkoły. Tak, więc został tylko tydzień wolnego czasu przed szkołą męki. Do domu zaczął przychodzić jakiś pan o nazwisku Malfoy. Miał on długie bardzo jasne włosy blond i bardzo bladą cerę. Fleur zauważyła, że na widok pana Lucjusza matka ma iskry w oczach.
- Pewnie coś kręcili w Hogwarcie- pomyślała na głos w pokoju swojej siostry - Nie sądzisz Amy?!
Dziewczyna popatrzyła na siostrę. Ta siedziała w oknie i patrzyła na ganek gdzie siedział pan Malfoy i ich ojciec.
-Amy?! - Spytała karcąco Fleur, - Co ty tam Tak patrzysz?!
- Co?! JA?! - Spytała niewinnie przychodząc do rzeczywistości - Nie nic tylko zdaje mi się, że tam siedzi jeszcze jego syn. Jakiś blondyn włosy zlizane do tyłu i jest bardzo podobny do ojca.
- No akurat zaraz uwierzę…., ale przypominam sobie jak mam mówiła że ma syna w moim wieku. - Powiedziała Fleur - Trzeba coś wymyślić, na zagajkę żeby go poznać…
-Wiem - powiedziała dumnie Amy - Idziemy, potrenować Quidditcha przed domem.
-Oki z miłą chęcią -odpowiedziała ze złośliwym uśmieszkiem jej siostra, - Która wali tłuczkiem?…
Za dziesięć minut były gotowe. Założyły szaty do Quidditcha i wyszły przed dom. Jak się okazało Amy nie kłamała. Na werandzie siedział jego syn.
- Dzień dobry panie Malfoy - powiedziałam podając m rękę - Zagrałby pan z nami?!
- Dzień dobry Fleur ja niestety nie zagram, ale Draco chętnie to zrobi. Prada synu?! Nie będziesz cały czas tu siedział.
Draco nie odpowiedział tylko wstał i ruszył w stronę Fleur. Ojcowie znów pogrążyli się w rozmowie.
- Cześć jestem Draco Malfoy - powiedział podając mi rękę chłopak
- Cześć. A ja jestem Fleur Knot - powiedziała odwdzięczając uścisk, po czym dodała - Miło mi cię poznać.
-, Do której klasy Hogwartu dojdziesz?! - Spytał Draco
- Do szóstej a ty, do której idziesz- spytała odpowiadając na pytanie Fleur.
- Też. Pewnie trafisz do Slytherinu tak jak ja wszyscy tacy trafiają tam - Zaczął paplać - U nas jest spoko wychowawca. Pozwala nam robić imprezy dwa razy na miesiąc. Jest bardzo fajnie zalewać z Pottera. Wiesz, kto to?!
- Ta wiem ten Potter mnie wkurza - zaczęła wściekle Fleur jednak zaraz usłyszała głos siostry
- Pospieszcie się flejtuchy ja chce dziś zagrać. Już około szesnastej…
I tak minął dzień. Draco stał na bramce, Fleur strzelała same gole a Amy Obrabiała. Mecz skończył się z wynikami 26-12 dla Fleur. Malfoy był pod wrażeniem. Ale Amy w nocy mówiła Fleur, że widziała jak Draco ciągle obserwuje jej siostrę. Patrzył ciągle. Fleur uznawała, że Draco to spoko gość. Jednak jutro to ona z rodziną miała odwiedzić państwa Malfoy. Zapowiadał się wspaniały dzień.
Rozdział 2 Iskierka Miłości
Fleur obudził krzyk matki.
- Fleur, Amy wstawać! Musimy zrobić porządki zanim pojedziecie do Hogwartu. Ojciec załatwia z Dumbledorem, aby nie dawać was do tiary, ale idzie mu bez skutku.
- Już idę mamo - powiedziała ziewając przeciągle Fleur
Wstała z łóżka i podeszła do okna. Odsłoniła zasłony. Dziś był piękny poranek. Promienie słońca wdzierały się tylko gdzie się dało. Fleur miała ochotę popływać w basenie za domem. Chciała zaprosić Draco, ale pomyślała, że nie warto, bo i tak dziś się do niego udaje. Ubrała się szybko w mugolskie krótkie spodnie, ale później je rozebrała i ubrała kostium kąpielowy. Założyła na to niebieską sukienkę w odcieni jej oczu. Miała włosy ciemne blond z jasnymi refleksami. Jej cera był koloru brzoskwini. Nie była w ogóle podobna do ojca. Korneliusz był niski i miał czarne włosy a Fleur była przeciętnego wzrostu. Zamknęła drzwi i zeszłą na dół. Amy już siedziała przy swojej porcji jajka na bekonie. Fleur nie miała ochoty na jajka, więc zrobiła sobie grzankę. W tej chwili do domu wszedł ojciec. Nic nie mówiąc usiadł do stołu i zabrał się za moją porcję jajka. Jednak to mama zaczęła swe wypytywani.
- I jak ci poszło kochanie?
- oj lepiej nie mówić. Mało tego, że Dumbledor się nie zgodził na przydzielenie bez tiary to jeszcze zostaliśmy wrogami. Wiesz Mirando wydaje mi się, że on chce mnie pozbawić stanowiska.
- Na pewno nie Korneliuszu- odpowiedziała ciepło i uspokajająco matka - Zobaczysz, że nikt cię z stamtąd nie wyleje, bo ty teraz jesteś ministrem i nikt inny. O której mamy być u Malfoy’ów?!
- Jak najwcześniej. Mamy do omówienia z Lucjuszem kilka ważnych spraw. Wy porozmawiacie sobie z jego żoną. - Powiedziawszy to wstał od stołu i ruszył na górę do siebie- Za dwie godzinki idziemy.
Po śniadaniu Fleur poszła nad basen. Zdjęła sukienkę i powoli zanurzała się w basenie.
- A co mi tam - powiedziała, gdy zamoczyła prawą nogę - raz kozie śmierć
Wyszła całkiem i cofnęła o kilka metrów. Pobiegła i skoczyła na trampolinę. Jej skok był udany. Zanurzyła się tak, że wszystkie kwiaty wokół basenu były podlane. Fleur zrobiła kilka rundek tam i z powrotem basenu, później, więc postanowiła odpocząć. Jednak zza krzaków usłyszała ruch liści. Podeszła i nie uwierzyła w to, co zobaczyła. Zza krzaków wyskoczył Draco Malfoy.
-, Co ty tutaj robisz?!- Spytała wystraszona Fleur - Myślałam, że my do was przychodzimy.
- Tak i tak ma być, ale postanowiłem do was sam wpaść tak na chwilkę. Wiesz kupiłaś już rzeczy do Hogwartu?
- Jeszcze nie. Ojciec nie ma czasu a matka nie lubi takich wychodów, więc chyba pójdę sama, bo Amy już była. - Odpowiedziała Fleur okręcając swe proste włosy na palcu
- To już sama nie musisz, bo ja tez nie zrobiłem, więc może wybrałabyś się dzisiaj ze mną?
- Bardzo chętnie. Poczekaj przebiorę się i wysuszę włosy. Usiądź tutaj - powiedziała wskazując wygodny fotel nad basenem. - Przyniosę ci coś zimnego do picia.
Draco posłuchał ją jednak Fleur czuła na szyi mrowienie a to oznaczało, że na nią patrzy. Poszła zabierając sukienkę. Po wysuszeniu włosów przyrządziła zimny napój z lodem i ruszyła z tacą w stronę jej kolegi.
- Możesz sobie wziąć - powiedziała kładąc tacę na stoliku po obu stronach foteli
-Dzięki - odpowiedział chłopak
Fleur zauważyła, że wciąż śledził jej ruchy. Było jej niezręcznie.
- A więc możesz mi coś powiedzieć o tym Hogwarcie?! - Spytała niepewnie
- Oki, ale to będzie długie opowiadanie - i zaczął opowiadać, co się działo od pierwszej klasy jego pobytu.
Opowiedział też o czarnym Panie i o wielu sytuacjach, w Hogwarcie. Fleur wiedziała, że ją i Dracona zaczyna wiązać jakaś więź, niewiedziała jeszcze, że to się przerodzi w miłość.
Rozdział 3 Prawie Zwykły Dzień
Po długim opowiadaniu Fleur usłyszała krzyk matki.
- Fleur, Amy, szybko się przebierzcie jedziemy do Malfoy’ów. Ojciec już z na was czeka.
- Dobra - odpowiedziała Fleur patrząc, na Dracona - Jedziesz z nami na miotłach?!
- Nie ojciec nie może wiedzieć, że tu byłem… - powiedział Draco rumieniąc się - wściekłby się, powiedziałby, że mógłbym teraz spędzać czas przy ważniejszych spawach… wiesz…ojciec chce mnie posłać na aururora. Teraz częściej mam bywać w Ministerstwie. Załatwił mi takie praktyki. A ile ty dostałaś sumów!?
- Wiesz aż tak źle nie było dziewiętnaście na dwadzieścia - odpowiedziała dziewczyna rumieniąc się - A ty?!
- Tak samo. - Zaczęli iść w stronę domu - A wiesz ojciec mówił, że Granger miała dwadzieścia a ten Potterek miał trzynaście, z kolei Weasley był mądrzejszy i miał szesnaście.
- Wiesz mówisz chyba już iść - powiedziała Fleur wskazując ojca siedzącego na ganku - Jak cię zobaczy o pewnie coś wspomni twojemu…, Ale nie martw się wpadniemy do ciebie.
- Oki no to cześć - powiedział Malfoy patrząc jej w oczy
Fleur coś przewróciło się w żołądku.
-, Jaki on śliczny - pomyślała
- Cześć! - Odpowiedziała i ruszyła do domu. Jednak w połowie się zatrzymała i odwróciła. Draco wciąż stał i patrzył jak ona szła do domu. Dziewczyna speszona szybko się odwróciła i pomaszerowała do domu.
- Cześć tato! - Powiedziała ojcu siedzącemu na werandzie, który przeglądał „Proroka Codziennego” - Jest coś nowego?!
- O cześć Fleur - powiedział uśmiechając się - Tak piszą coś znów o Gringocie. Piszą, że mam na niego chrapkę. Jak oni mogą? Przecież, po co mi głupie gobliny. Chamstwo czasem nie ma granic. Masz (rzuciła gazetę do córki), poczytaj sobie. Dowiesz się, co się dzieje na świecie…
- Dziękuję oddam ci ją jak przeczytam - powiedziała ruszając do swojego pokoju.
- Ale Fleur dokładnie za pół godziny idziemy - krzyknął za nią
- Dobrze przeczytam w tym czasie pół gazety
Jej dom miał dwa piętra. Był w czarodziejskiej dzielnicy dla bogatych czarodziejów. Dom projektował czarodziejski projektant z Paryża. Był zbudowany z dwóch małych wieżyczek, werandy i wielu innych dodatków. Pokój Fleur mieścił się w wieżyczce z widokiem na Miodowe Królestwo i widokiem na podwórko Malfoy’ów. Jej pokój był cały w mroku. Na szafkach i półkach paliły się świeczki i świece. Na suficie zawieszony był ogromny i antyczny kinkiet z czternastoma świecami. Fleur sama projektowała swój pokój. Łoże miała z kotarami. Tkaniny kotar były bardzo ciemnego fioletu w czarne róże. Szafy miała, co prawda antyczne sprowadzane ze Szwajcarii, ale były koloru ciemnego drewna dębu. Jej siostra, Amy miała zwykły pokój w stylu antycznym. Panował w nim mrok, ale nie było niczego nadzwyczajnego. Do sypialni rodziców dziewczynką nie można było wchodzić. Ich sypialnia znajdowała się w piwnicy. Fleur widziała remont. Ściany były wykute w kamieniach, i tak jak jej pokój cały w świecach.
Dziewczyna weszła do swojego pokoju. W klatce z jej sową nie było Mrużki. Zamykając drzwi rzuciła się na łóżko.
- Coś tu nie gra - pomyślała na głos - A no fakt zapomniałam zapalić świeczki…, Ale ze mnie tępiała..
- Lumos Licredos - powiedziała celując różdżką w środek pokoju.
W pokoju zrobił się pół mrok. Zaczęła czytać gazetę tak ją ustawiając, aby była pod świecami. Na okładce widniało zdjęcie gobliny a pod nim napis „Gobliny kontra wojna Ministrwi”.
- Głupoty - pomyślała na głos
Przewróciła kartkę i popatrzyła na spis treści.
- Jest - znów pomyślała i przeczytała urywek
Pan Potter na aurora
- O to może być ciekawe… - i zaczęła czytać.
W ostatnim z wywiadów syna pana Lucjusza Malfoy’a usłyszeliśmy, że Harry Potter ma zamiar zostać aurorem. Zwróciliśmy na to szczególną uwagę, ponieważ pan Potter z sumów uzyskał minimalną punktację, czyli 13 sumów. Jednak jak się dowiedzieliśmy swa dodatkowe sumy dostał za wyczarowanie cielesnego patronusa. Jak też się dowiedzieliśmy Porterowi w wytoczonym celu ma pomóc nauczycielka z Hogwartu Minera McGonagall. Wiemy też, że chłopiec lekko załamał się po śmierci swego ojca chrzestnego a jednocześnie mordercy. Niestety więcej rzeczy ujawniliśmy już dzień po zdarzeniu się tego incydentu…...(...)...
- Ach, co ja będę czytać o tym czubku?! - Powiedziała sama do siebie.
Do pokoju wszedł ich domowy skrzat o imieniu Troll.
- Proszę pani pan mówił, aby pani już schodziła, bo wybierają się już do rodziny Malfoy’ów
- Dobrze Troll zaraz schodzę
(Następna część niedługo) czyli obiadek u państwa Malfoy |
|